Świadectwo Michała

Witajcie!

Nazywam się Michał i mam 23 lata. Urodziłem się 7 października w Padwie Północy –Zamościu, malowniczym miasteczku gdzieś na mapy skraju. Do MOWu Księży Orionistów trafiłem pod koniec roku 2013 z ośrodka w Skarżysku-Kamiennej. Byłem niezharmonizowanym ze społeczeństwem, cichym i zamkniętym w sobie nastolatkiem. Błądzącym we mgle dzieciakiem ze zwiniętymi żaglami – bez perspektyw, bez kompasu i wiatru. Nie widziałem przed sobą żadnych drzwi, a próby sprecyzowania kierunku mojego rozwoju ograniczały się m.in. do bezmyślnego dublowania pomysłów ludzi, którzy mnie otaczali. Nie było to ani autentyczne, ani zgodne z moją osobowością. Tymczasem los postawił na mojej drodze ks. Adama i ludzi którzy poświęcają swój czas, aby pomóc takim jak ja wydostać się z labiryntu niedojrzałości i uporać się ze skrywanymi głęboko w sobie demonami. Z uśmiechem na twarzy wspominam moje pierwsze dni w Aninie, kiedy zagubiony chodziłem po domu próbując uporać się z otaczającą mnie nowością. Do osiemnastki brakowało mi kilku dni i nie przypuszczałem, że do tego portu przybiję na dłużej niż tydzień. Dziś wiem, że decyzja o pozostaniu była jedną z najlepszych w moim życiu. Dom w Aninie to moja Herbatka bostońska – mój początek nowego i koniec starego ja. Miesiące walki, godziny rozmów i hektolitry wypitej Kawy ks. Orione pozwoliły mi odzyskać przytomność oraz zebrać porozrzucane kawałki siebie. Ilość tematów poruszonych przy kolacyjnym stole przyprawia mnie o zawrót głowy. Poznałem tu wielu ludzi, wielu niestety też straciłem, a każdy z nich dał mi coś od siebie, za co starałem się odwdzięczać tym samym. Pojawiały się również burze, sztormy i cyklony, bez których nie wyobrażam sobie postawienia mnie na równe nogi. Ten dom to kuźnia. Kuźnia talentów i charakterów pełna niesamowitych i silnych ludzi. Jestem wdzięczny każdemu z nich za wskazanie właściwej drogi do odkrycia siebie. Kilka dni temu obroniłem pracę licencjacką, dostałem się na studia magisterkie. Kobieta mojego życia powiedziała mi „TAK” na moje pytanie o wspólną przyszłość i wspólne życie. Dziś, stojąc przed lustrem mogę wyobrazić sobie chłopaka sprzed kilku lat, ale nie jestem w stanie mu pomóc – nie ma go – jest za to obraz drogi którą przeszedł i wielki szacunek oraz podziw dla niego. To dotyczy każdego z Nas – Pawła, Piotrka, Krystiana, Kamila – dostaliśmy szansę i możliwość, smutek i radość, wiarę i nadzieję – wygrywamy.

Dziękuję.